W pierwszych tegorocznych wpisach zastanawiamy się nad tym, co zrobić, by ułatwić sobie wytrwanie w biegowym postanowieniu. Z poprzedniej części tekstu wiemy już, jak ważne jest umiejętne stawianie realnych celów. Jednak nawet najlepiej postawiony cel może okazać się niewystraczający, jeśli zabraknie nam…
Spis treści
Teoretyczne koncepty motywacji, o której mówiliśmy w pierwszej części artykułu, orbitują zwykle wokół tego, co jest dla nas ważne. Jeśli tak spojrzymy na tę kwestię, do rozmowy o bieganiu musimy wprowadzić poważniejsze pojęcia, jak np.: rodzina, związek, zdrowie, poczucie własnej wartości, bezpieczeństwo na przyszłość. Powiało dorosłością. Badania pokazują, że jesteśmy bardziej konsekwentni, jeśli robimy coś z myślą o tych, na którym nam najbardziej zależy. Trwałym fundamentem pod zbudowanie motywacji biegowej może być połączenie jej nie z zamiarem ukończenia półmaratonu czy maratonu, ale z chęcią zmiany dla innych. Oto przykłady:
Chcę zadbać o swoje zdrowie, by móc dłużej być wsparciem dla swojej rodziny.
Chciałabym zrzucić kilka kilogramów, by podobać się mężowi.
Chciałbym utrzymać sprawność, by z kilka lat móc bawić się z wnukami i pomóc moim dzieciom w wychowaniu potomstwa
Dodanie szczypty wartości do przepisu na motywację jest zabiegiem dającym dobre efekty. Należy jednak pamiętać, że całkowite oparcie swojego postanowienia na zmianie dla innych może okazać się ślepą uliczką. W bieganiu, jak w każdym innym zajęciu, musi znaleźć się bowiem miejsce na pierwiastek „egoistyczny”, dzięki któremu czujemy frajdę, spełnienie, dumę i radość.
Zejdźmy z Marsa na Ziemię, bo nawet najbardziej wzniosłe ambicje są płonne bez sprawdzonego zaplecza technicznego. Aby wytrwać w noworocznym postanowieniu biegowym, potrzebujemy sprzętu, który zagwarantuje nam bezpieczne i komfortowe treningi. Zakupy warto rozpocząć od treningowych butów biegowych. Taka inwestycja sama w sobie powinna zachęcić do wypróbowania butów i wzbudzić wyrzuty sumienia, jeśli obuwie będą leżeć bezużytecznie w szafce. Jakie buty wybrać na początek? Nie kupujmy od razu najdroższych modeli, bo wkrótce może się okazać, że bieganie nie jest sportem dla nas. Celujmy w uniwersalne buty do biegania ze średniej półki, najlepiej takie, które są przeznaczone do biegania po asfalcie. Jeśli nie wypali nam romans z bieganiem, możemy je zakładać na rower, spacer, siłownię czy nawet na co dzień. W dalszej kolejności zadbajmy o biegowe skarpetki, koszulkę lub bluzę z „oddychającej” tkaniny i leginsy lub spodnie do biegania z materiału o tych samych właściwościach. Później przyjdzie pora na elektronikę, suplementację, poradniki i gadżety.
Jednym z podstawowych czynników długowieczności motywacji jest świadomość progresu. Osiąganie małych celów skłania nas do trwania przy swoim docelowym założeniu. W tym rozumieniu każdy odbyty trening jest więc małym powodem do świętowania. Upamiętnijmy go chociażby zaznaczeniem dnia treningowego w kalendarzu. Prowadzenie prostych statystyk daje do myślenia, kiedy zerkamy wstecz – może się bowiem okazać, że w poprzednim miesiącu zakreśliliśmy 5, 10 lub 15 aktywności, co z pewnością doda skrzydeł przed wyjściem na kolejny trening. Motywującym sposobem na monitorowanie postępów jest śledzenie swoich ćwiczeń w aplikacji. Świetnie w tej roli sprawdzają się aplikacje kompatybilne z pulsometrami Suunto, Polara, czy Garmina. Ich użytkownicy mają dostęp do pełnego przeglądu treningu – tętna, dystansu, prędkości, sumy pokonanych wzniesień, mapy trasy itd. Zbierane przez urządzenia dane są bardzo szczegółowe i umożliwiają wnikliwą analizę ćwiczenia. Każdy producent ma swoją aplikację dedykowaną jego sprzętowi. Zapisane aktywności automatycznie tworzą dziennik treningów, w którym lądują są wszystkie sesje. Utrzymanie zakładanej regularności z pewnością przełoży się na większą chęć do kolejnych treningów. Innym sposobem na analizowanie postępów jest wsłuchiwanie się to, co mówi nasze ciało. Po kilkunastu treningach powinniśmy zauważyć pierwsze efekty – zmniejszoną zadyszkę, nieznaczny spadek wagi, sprawniejszy metabolizm, lepsze samopoczucie po treningu wynikające z działania endorfin, brak „zakwasów” itp. Świadomość tego, że jesteśmy w stanie przebiec o kilometr więcej niż w zeszłym miesiącu potrafi dać niesamowitego kopa.
Wróćmy jeszcze do ludzi. Dobrym sposobem na dolewanie oliwy do motywacyjnego ognia jest znalezienie grupy biegowej, z którą możemy trenować. To rozwiązanie ma kilka atutów: gwarantuje nam regularność, pozwala nawiązać kontakt z innymi osobami o podobnych pasjach, a także – w przypadku dobrego prowadzącego – wprowadza urozmaicenie treningu. Możemy też wykorzystać ludzi niezwiązanych z bieganiem. Jeśli jesteśmy tego wystarczająco pewni, możemy złożyć publiczną deklarację o naszym sportowym postanowieniu. Nie musimy ogłaszać tego od razu całej firmie. Wystarczy, że w nasz pomysł wtajemniczymy domowników. Zyskujemy w ten sposób gwarancję, że zanim zdecydujemy się odpuścić trening, przyjdzie nam zmierzyć się z poczuciem wstydu, który może finalnie zachęcić do udania się na bieżnię. Ten kij ma jednak dwa końce. Publiczne zobowiązanie to coś dla posiadaczy silnej woli. Taka zagrywka może zaszkodzić w przypadku osób, które dopiero chcą przymierzyć się do biegania, a ich dotychczasowe postanowienia noworoczne zwykle kończyły się fiaskiem.